- Poczekaj tu. - odparł dość oschłym tonem, wychodząc na ulicę, na co mężczyzna jedynie kiwnął głową, przytrzymując rondel cylindra.
Długowłosy wyjął coś z kieszeni długiego do kolan brązowawego płaszcza, przybrudzonego w pewnych miejscach, by pewni mieszkańcy nie byli w stanie go rozpoznać. Rozwinął świstek pergaminu i sunąc spojrzeniem po wytłoczonych literach, zadumał się na chwilę. Po chwili uniósł wzrok na tabliczkę, widniejącą na budynku. Ulica się zgadzała. Z drugiej kieszeni wyciągnął brązowawą myckę w kratę i związawszy włosy w kuc, schował je pod nią. Po chwili ślad po nim zaginął, gdy kontury jego ciała rozlały się z głębią ciemności zaułku.
3 lata później.
- Bywało gorzej - starzec łypnął spojrzeniem na uciekającą sarnę, która w mgnieniu oka zniknęła za gąszczami krzaków i drzew. Czarnowłosy poklepał go po ramieniu, stojąc u jego boku.Po chwili starzec poczuł potrzebę podparcia się o pień i rzucił łuk na ziemię, by chwycić się za serce.
- Bersaklesie? - zaniepokojony ton wysokiego mężczyzny przyciągnął spojrzenie starca, który machnął ręką.
- Nic takiego. To tylko ta ziemia - wskazał ruchem dłoni na otaczający ich świat - zaczyna upominać się o moje ciało i duszę. To naprawdę nic takiego. - zauważywszy powagę na mężnej już twarzy jego ucznia, uśmiechnął się drwiąco - Śmierci się boisz jak spojrzenia bazyliszka, mój Heracimie. - po czym podniósł łuk i poprawił ruchem barków skórzany kołczan.
- Powinniśmy się bać. Strach to potomek rozsądku. - odparł czarnowłosy i schował sztylet do pochwy, kierując spojrzenie na mędrca, którego najwyraźniej wbiło w pień. Następnie wycofał się, kierując się w stronę ich drewnianego domu. Po kilku krokach, mędrzec odpowiedział głośniejszym tonem, by Jinate mógł go usłyszeć.
- Her!
Przystanął, wpatrzony w prześwity słońca, odbijające się na ziemi pomiędzy licznymi cieniami lasu. Obejrzał się.
- Tu jesteś już gotowy - odparł, wskazując na głowę palcem, odznaczonym piętnem minionych lat. Jego spierzchnięte usta rozciągnął życzliwy uśmiech, wypełniający głębokie zmarszczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz