skip to main |
skip to sidebar
Karczma
Przy jednej z
ulic miasta stoi budynek drewniany kryty strzechą. Okna ma niewielkie i lekko
przydymione. Nad drzwiami tego przybytku wisi szyld na którym lekko koślawymi
literami widnieje napis: "Karczma pod Pechowym Linoskoczkiem".
Teraz już
wiesz że dobrze trafiłeś. Popychasz dębowe drzwi, które nie wiadomo czemu
zawsze z głośnym skrzypieniem się uchylają i wchodzisz do pomieszczenia. Pod
sufitem na mosiężnych kandelabrach wiszą świece oświetlające mdłym światłem
izbę. Wokół stoliki się znajdują, dalej, na lewo w rogu wielki kominek w którym
wesoło trzaska ogień a na wprost szynk. Podchodzisz do niego, a po chwili jak
góra wyrasta dosyć otyły człowiek, z białym fartuchem na pasie. Jego obłą twarz
zdobią sumiaste wąsy. W ręku trzyma kufel który wyciera mokrą szmatą.Zmierzył Cię groźnym spojrzeniem odłożył szklanice i wyszedł zza lady mrucząc coś pod nosem. Mógłbyś przysiąc że było to coś w stylu "Kolejny moczymorda, psiekriew", ale pewności nigdy nie można mieć. Podszedł do Ciebie po czym skłonił się niedbale, odkaszlnął, splunął na podłogę i zaczął monotonnym tonem:
- Witaj w mej karczmie. Jak widzę i Ciebie tu szczęśliwy los sprowadził *wyraz twarzy jego jednak nie zdradzał iż los ten faktycznie szczęśliwy się dla niego okazał* W związku z tym, iż w ostatnich czasach karczma wiele problemów przechodziła przez tych opojów co tutaj przyłażą pozwól że od razu wystawię Ci czego tu nie wolno. *zza pasa wyjął wymiętą kartkę którą rozwinął, jeszcze raz spojrzeniem niechętnym Cię obrzucił i zaczął czytać* Otóż zabrania się w karczmie:
Wprowadzania wszelkich zwierząt, niezależnie czy to są małe smoki, rude koty czy jakieś urojone wiewiórki.
Wymachiwania mieczem w taki sposób by przeciwnika zabić. Machać można jedynie celem lekkiego lub poważnego poharatania, lub oderwania kilku członków, zabijać jednak nijak nie wolno! W walce magii używać można, jednak wszelkie niszczenie mienia karczmy jak i karczmy samej w sobie skończy się rozprawą z Antkiem, który rękę ma ciężką, a i nerwy słabe. On też takiego przyjemniaczka do rąk Gwardii oddaje która to odpowiednie sankcje na winnego nakłada.
Kategorycznie zabronione jest używanie nadprzyrodzonych mocy, nadprzyrodzonych przedmiotów, nadprzyrodzonej broni, nadprzyrodzonej teleportacji i wszystkiego co nadprzyrodzone, za wyjątkiem nadprzyrodzonej głupoty której jak wiadomo nijak wytępić się nie da.
Rozprawiania na tematy które w naszym świecie nie istnieją i wykraczają poza jego granice, w karczmie istnieje jeno czas i chwila obecna, odpowiednia dla realiów świata Królestwa Santic, i sprawy dotyczące jeno tylko świata i spraw tego Królestwa.
*Karczmarz zwinął kartkę i spowrotem za pas ją schował. Przestąpił z nogi na nogę i zaczął znowu*
Nie myśl żeś teraz już mądry jest, albo że prawo ominąć Ci się uda. Nie takim cwaniaczkom Antek kości porachował. Bacz też na to co mówisz, jeśliś więc gębę otwierasz by jeno słowo czy dwa powiedzieć zawrzyj ją od razu. Choć moczymordy tu przychodzą to nie znaczy że to jakaś melina! *obruszył się i rękę jedną na drugą założył* Kulturnie jakoś musi tu być. Klimat jak to młodzi teraz powiadają. A klimatu nie tworzy jedno zdanie bez sensu w dodatku wypowiedziane. Ah kiedyś tutaj inaczej bywało... *pierwszy raz na ustach mężczyzny uśmiech się pojawił, jednak nie dla ciebie specjalnie a do wspomnień się uśmiechnął* Kiedyś dysputy tu po blady ranek urządzane były, jak już jeden gadać zaczął to przez kilka minut zamknąć się nie potrafił. A jakie żywe to postacie były. Oryginalne, milion gestów na minutę aż w oczach się mieszało. A teraz? *jego twarz znów przybrała poprzedni wyraz* Siedzą, nie poruszają się prawie, gadają jeno bez sensu. To też karalne być powinno. *warknął* Cóż może kiedyś wrócą te czasy gdy w karczmie zamiast jak teraz jeno pokancerowane bloodlany, czy płaczące eknaski przesiadywać będą rozpocznie się znów zabawa i gwar, i muzyka, i śpiew i tańce! Może te czasy jeszcze wrócą...
No dobrze, ten tego... *karczmarz zmieszał się na chwile jakby zapomniał co chciał powiedzieć* Teraz możesz już iść, pamiętaj jednak o tym co Ci powiedziałem, a może właśnie dzięki takim co zrozumieją dawne czasy jeszcze powrócą. Może powrócą dzięki Tobie? *spojrzał na Ciebie wzrokiem który wyrażał nadzieję, trwało to jednak ledwie ułamek sekundy* Ale idź już idź... aaa... i pamiętaj jeno by skoroś już gębę w trunku moczysz nie zapomniał za niego zapłacić... Za wielu o tym zapomina. *i odszedł mrucząc coś jeszcze pod nosem, o głośnej gówniażerii co za darmo pić próbuje i o czymś jeszcze nie dosłyszałeś już jednak co, bo po chwili zniknął za drzwiami*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz