Noc, pełnia, Yourichi postanowiła udać się na spacer po
lesie. Gdy tak wędrowała usłyszała znajomy głos który wola Yourich! Chodź tu
Yourichi!
Biegłam ile miała mocy w nogach .Był to głos do złudzenia
przypominający jej mamę ...Gdy już dotarła do leśnej polany, głos ucichł tylko
było słychać szum drzew.
-To były tylko drzewa, to nie możliwe żebym spotkała
mamę...-powiedziała cicho.
Gdy szlam przed siebie bez większego sensu zauważyła
czerwone oczy w krzakach .Coś się tam porusza. To było zwierzę, rzuciło się na nią.
Był to lis, złapała go jedną ręką i dusiła...
-To nie ten lis jest zwierzęciem tylko ja.-powiedziała
puszczając go.
Uciekł skamląc ,usłyszała ciche piski, podążała za nimi ,aż
natknęła się na krzaki w których wylegiwała się lisica z małymi.
Dopiero teraz zauważyła że widać jej żebra, była wygłodzona.
Czarnowłosa dziewczyna poszła upolować jakiegoś zająca, i ofiarowała go rudemu
zwierzakowi do zjedzenia.
Lisica wstała, a Youri czuła lekki strach, nie wiedziała co
zamierza, podeszła do czarnowłosej i polizała mnie ją po buzi.
Dziewczyna pogłaskała lisice, małe liski, odeszła .Gdy
wracała do Soul of Chaos nie czuła smutku że nie spotkała mamy, wręcz
przeciwnie, cieszyła się ze pomogła tej biednej lisiczce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz