Zaledwie dwa dni później pojawił się pewien element, który przypomina człowieka. Ranny? Nie, ale na pewno wewnątrz... Miasto znajdowało się niedaleko wioski więc lekarstw i pożywienia starczyło na zapas. Opatrzyłam go. Stałam nad nim, ciągle miał zamknięte oczy, a brązowe włosy spadały lekko na jego prawe oko.Oddychał, więc żyje, ale nie nie odzywa się, wiec pozostaje tylko czekać.
Z pozoru jego twarz przypominała mi kogoś..ale sama, nie wiedziałam co. Coś z przeszłości, coś dalekiego ale zarówno bliskiego. Sama już nie wiem.
Usiadłam koło niego na wysokości jego torsu,na łożu spowitym białym prześcieradłem ręcznie cerowanym, rodzinnie.Mężczyzna przykryty był kremową kołdrą, puchatą jak bawełna.
Nachyliłam się nad nim aby bardziej się mu przyjrzeć.Nagle jego rzęsy lekko zadrżały. Wstałam szybko spowijając się w cień korytarza kątów komnaty. Mężczyzna wstał.Spowity zaledwie w białą koszulę,spodnie czarne i buty ze skóry domyślił się i usłyszawszy jezioro niedaleko niemal bezdźwięcznie dotarł do niego.
Zeszłam powoli za nim wśród kamiennych korytarzach biorąc po drodze mój łuk stojący prawie przy wyjściu z budynku.Nie wiedziałam czy jest po stronie dobra czy zła więc nie chciałam ryzykować życia.
Idąc po gęstej trawie do jeziorka zatrzymałam się za nim. Nie chciałam straszyć nowego gościa swą obecnością, lecz bardziej go poznać.
Gdy usłyszał ciche kroki za sobą,wstał i odwrócił się. Spojrzał na mnie szybkim wzrokiem, a jego twarz nie wyrażała żadnego zdumienia.Podszedł o krok bliżej a ja stałam bez żadnego ruchu.
-Kim jesteś? Co Cię tu sprowadza?-spytałam delikatnym głosem a moje włosy lekko poruszały się na wietrze układając się z powrotem po odejściu wiatru.
Heracim?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz