Social Icons

facebookgoogle plus

niedziela, 29 czerwca 2014

Od Elizabeth Ann Darkness C.d Heracim'a Jinate

Mężczyzna upadł po chwili. Ja tylko trzymałam w dłoni swój łuk i obmyślając, co teraz mam zrobić. Patrzyłam na niego z lekkim przerażeniem ale także nieco ze spokojem. Jasne, że to wampir ale nie taki, jak inni.On był inny, uratował mnie ale sam się okaleczył.Uratować go czy zostawić? W tej chwili w mojej głowie brzmiało mnóstwo pytań, nie znając odpowiedzi. W oddali słuchać było śpiew ptaków, nie przejmującymi się zdarzeniem które nastąpiło w tejże chwili.
,,W końcu..uratował mnie więc też jestem mu to winna" ,,Ale...jak mnie zabije?"..nie wiedziałam co wybrać..ale..z resztą jakby odebrał mi życie nie miałabym co do stracenia..Samotność, ból i rozpacz..jedyne co mi pozostało..
Podeszłam do niego powoli, nie za szybko aby sprawdzić czy się poruszy, czy żyje. Gdy byłam prawie przy jego ciele uklękłam i odgarnęłam jego włosy znad jego oczu.Czarny brąz zanikł.. Obejrzałam go dokładnie dookoła głowy.Nie  było śladu krwi ale był nieprzytomny...jeszcze zjawiły by się władze,dzikie zwierzęta albo inne kłopoty..
Uniosłam go lekko ponad ziemię i przeniosłam na świeżą trawę. Leżał na plecach więc mogłam go lepiej opatrzyć. Nie znałam się za dużo na medycynie, zaledwie z widzenia lub z pamięci dzieciństwa.
Ułożyłam jego głowę nieco wygodniej na miękkim mchu i liściach a miejsce w którym się bardzo otłukł (na głowie) okryłam kawałkiem tkaniny zamoczonej w zimnej wodzie jeziorka. Uklękłam przy nim i odgarnęłam bardziej jego włosy dając więcej ulgi i świeżości dla rany.Lecz gdy je odgarnęłam zobaczyłam otwarte oczy mężczyzny.

Heracim?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
Blogger Templates