Lekko przymrużając oczy, kobieta nie dawała po sobie oznaki skruchy czy obojętności. Stojąc przyglądała się nieznajomemu z ciekawością a włosy opadały na jej ramiona.
Opierając swój podbródek na lewej dłoni odparła lekko.
-Niczym skromność twej osoby nie odzwierciedla tego co czynisz...ale czym się dziwić-idąc powoli ignorując jego wzrok-Czym że jest złość którą tak mnie ujmujesz? Czyż nie wiadomo Ci, że gdybym chciała Cię oddać złym, to po cóż bym Cię leczyła?-szła dalej patrząc w bok i na chwile przystanęła pokazując tylko prawy profil swojej twarzy i ukazując niebieskie jakże oczy zasłonięte czarnymi rzęsami-Niebezpieczeństwo które mi doświadczono dawno minęło a potyczek i słów za dużo doświadczyłam...jakbyś chciał mnie zabić, dawno byś to zrobił, a nadal stoję na własnych siłach-po wymówionych słowach odwróciła się do mężczyzny ukazując jej całą swoją figurę.
Robiło się ciemniej, słońce już zaledwie spotykało się z horyzontem a chmury zaczęły tracić białą barwę i przeistaczać się w niewidzialną aurę..
Heracim?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz