Energicznym ruchem ręki zawróciłem wierzchowca, i zmusiłem
go by stanął w miejscu. Rozejrzałem się. Ulica wydała mi się teraz świecić
nieznośną pustką, a na samym jej środku stała lekko zdezorientowana dziewczyna.
Poklepałam towarzysza po szyi, by się uspokoił, i dałem komendę by podszedł do
nieznajomej.
-Przepraszam, chyba bym cię potrącił-powiedziałem niskim ,
charakterystycznym dla mnie głosem.
-Nic się nie stało-uśmiechnęła się podczas gdy ja
zeskakiwałem z siodła.
-Severus Ime, miło mi- ukłoniłem się i zdjąłem nakrycie
głowy.
-Blair Vanth-powiedziała serdecznym tonem.
-A więc, dokąd wybiera się tak młoda kobieta jak pani?-Znów
założyłem mój kapelusz.
<Blair?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz