Social Icons

facebookgoogle plus

poniedziałek, 18 listopada 2013

od Yoh i Anny z udziałem kasandry * dziwna choroba i powrót * część 1

  Anna: *siedziałam na skraju lasu*
Yoh :   idac przedsiebie  o niczym nie myslac gdy zobaczylem Anne - hej co tu robisz?
 Anna: Nic, a co?
 Yoh: nie nic tak tylko pytan ,a co nie moge?  (Usmiechnalem sie)
 Anna: możesz,  możesz
 Yoh: idziesz sie przejsc?
 Anna: mogę iść i tak nie mam nic lepszego do roboty...
 Ok, byle szybko
 Jestem na chwile
 Yoh; *wziàlem ja za reke i poszlismy w glab lasu*
 Anna: *rozejrzałam się po lesie*
 Yoh: nikogo tu nie ma eee chyba cos sie stalo?
 Anna: co? Przepraszam,  nie usłyszałam...
Yoh: nic takiego
 Anna: *usłyszałam jakiś szelest*
 Yoh "za duze na myszy " pomyslalem
 Anna: *zaczęło mi się kręcić w głowie, czuła, że coś miałam na ręku*
 Yoh: Anno   Co sie stalo? Dobrze sie czujesz?
 Anna: n-nie wiem c-co s-się dz-dzieje... *spojrzałam na rękę,  był tam olbrzymi kleszcz*
Yoh: kochanie ty to masz pecha z tymi kleszczami
 Anna: n-nigdy żadnego n-nie miałam...
Y a ostatnio? Hmnn chyba ze cos mi sie pkrecilo , omuc ci z ttm?
 Anna: *słabo pokiwałam głową* ale i t-tak już m-mam b-boreliozę...
 Yoh wyciagnalem kleszcza i zucilem gdzie w gtrawe. Nie przesadzaj  to tylko 1 kleszcz
 Anna: w-wiesz ż-że w-wystarczą trzy d-dni? T-ten m-musiał tyle s-siedzieć...
Yoh: mogłaś mi powiedzieć wcześniej 
Anna: n-nie wiedziałam o n-nim... *zaczęłam ciężko oddychać*
 Yoh: wiesz moze wracajmy do domu ok?
 Anna: m-masz rację... 
 Yoh zaczelismy isc w strone domu
 Anna: *gdy byliśmy w połowie drogi,  nie mogłam dalej iść i zasłabłam*
Yoh:  Anno! - krzyknąłem łapiąc ją w ostatniej chwili
Anna: *delikatnie otworzyłam oczy* spokojnie... nic mi nie... będzie...
Yoh:  jakbys upadla moglabys sobie zrobic krzywde dojdziesz na wlasnych nogach? Bo moge cie zaniesc
 Anna: n-nie mogę...
Yoh : wzioalem  anne na rece i doszlismy do domu
 Anna: dz-dziękuję... *powoli zamknęłam oczy*
Yoh: polozylem ja na lozku mialem nadzieje ze wszystko bedzie w pozadku i ze jest zdrowa. Po czym wyszedłem z domu i zacząłem myśleć 
Kasandra: *Chodziłam bez celu po terench Królestwa*
 Yoh:  szedlem przed sieboie gdy zauwazylem kasandre* hej powiedzialem
Kasandra: -Witaj Co tam u Ciebie?
 Yoh : ee wiesz niezbyt dobrze.
 Kasandra: -A co się takiego stało? -zapytałam zaskoczona
Yoh :  sam jestem zaskoczonyy ale Anne dziabnal kleszcz i nic mi nie powiedziala i miala go 3 dni a jak wracalismy do domu to upadla ni mogla dalej isc zabralem ja do domu i teraz spi ale mowila mi ze chyba ma jakas chorobe przenoszona przez kleszcze marywie sie o nią 
 Kasandra: Aha to bardzo smutne ale mogę znaleźć jakieś lekarstwo jeśli tylko chcesz? Mam gdzieś księgę o leczeniu z chorób
Yoh to bardzo mile z twojej strony ale nie wiadomo co tak naprawde jej jest.. Ale warto sprobowac
 Kasandra: -Czy mogę iść z Tobą zobaczyć Ciocie Anne?
 Yoh: TAK chodzmy moze juz wstala..
 Kasandra: *szłam za wujkiem*
 Yoh: *weszliśmy po cichutku do domu*
 Anna: *leżałam wciąż na łóżku, źle się czułam*
 Yoh: Anna ? lepiej sie czujesz?
 Anna: Jakoś... nie...
 Yoh: kasandro bedziesz w stanie pomóc?
 Kasandra: -Tak raczej tak. Powiedz czy coś Cię boli?
 Anna: Brzuch najbardziej i trochę głowa...
 Yoh; no dobrze . Zlapałem Anne za ręke wyjdziesz z tego zobaczysz
 Anna: Mam... nadzieję...
 Yoh: napewno.  teraz zostalo czekac na kasandre
 Anna: *patrzyłam na drzwi*
 **20minut później**
 Kasandra: *wbiegłam do domu cioci* -Mam -powiedziałam ucieszona i podałam wywar wujkowi
 Yoh: i to napewno pomoże?
Yoh: Anna ? lepiej sie czujesz?
 Anna: Jakoś... nie...
kasandra: na pewno pomoże , podgrzej to tylko i zobaczysz , że podziała  , ja musze iść mam wiele spraw do załatwienia , pa . Wyszłam i zamknęłam drzwi.
 Yoh : dpbra , Anno wypij to , powinni ci pomuc
 Anna: *wysyłam i nagle poczułam się strasznie źle, ale zaczęło mi przechodzić*
 Yoh mam nadzieje , że bedzie dobrze
 Anna: *uśmiechnęłam się do Yoh*
 Yoh: lepiej sie czujez?
 Anna: o wiele...
Yoh: cos jest nie tak bo wiecznie cię łapie straszny ból a potem sam z siebie przechodzi .. ma nadzieje , że nie bedzie następnego ataku
 Anna: a co jeśli to coś poważnego?
yoh: chciałby powiedziec napewno nie , ale nie wiem co myslec jak wrói kasandra to opowiemy jej o objawach i moze znajdzie cos w swoch książkach
 Anna: no miejmy nadzieję...
 Yoh: chcesz może herbaty?
 Anna: z chęcią się napiję
 Yoh; poszedłem do kuchni i zrobiłem herbate po chwili wróciłem i podałem jej kubek
 Anna: dziękuję *napiłam się*
 Anna: *spojrzałam na niego*
 Yoh coś sie stało?
 Anna: nie, chciałam ci oddać kubek
Yoh: wziąłem kubek i zaniosłem go do kuchni 
Anna: *ziewnęłam*
 Yoh: spałaś tyle czasu    i jeszcze jestes zmęczona ? *Uśmiechnąłem sie * śpij kochanie powiedziałem i przytuliłem ją
 Anna: dobrze... *prawie natychmiast zasnęłam*
 Yoh: Anna spała a ja przeniosłem się do kuchni i tam sobie siedziaiłem
 Hana: *niespodziewanie pojawiłem się obok taty* hej!
 Yoh: Hana co tu robisz?
 Hana: nic, rodzinoy już odwiedzić nie można? *zaśmiałem się*
 Yoh:  oczywisciue,ze moNa , ale mnie zaskoczyles
 Hana: serio?
 Yoh:Tak czy to takie dziwne?
 Hana: owszem, myślałem, że ciebie już nic nie zaskoczy *znowu się zaśmiałem*
Yoh:  mmm to przez to ,ze ciagle mysle o annie cos jest nie tak...
 Hana: co się dzieje z mamą?
 Yoh:  ciagle ma straszne bole glowy i niewiadomo skad przechodzą
 Hana: rzeczywiście to źle... (wejdź na c wiesz ze oshat, sama jestem :<)
 Yoh: mhm wiesz sniles mi sie ostatnio..
Hana: Serio?
 Yoh:  no tak..
 Hana: a w jakiej sytuacji?
 Yoh:  wiesz tkiej dziwnej.... *podrapalem sie po glowie*
 Hana: To znaczy?
 Yoh:  wiesz byl tam taki czlowiek  widzialem go przez chwile i ciebie byles no eee czlowiekiem ... I ja nie mam pojecia o co chodzi
 Hana: Ciekawe, ciekawe...
 Yoh: *zamyslilem sie*
 Hana: Taaatooo, zayśliłeeeeś sięęęę! xD
 Yoh:  ee tak... Hmmm jak myslisz powinienem znalezc tego czlowieka?
 Hana: według mnie tak
 Yoh: hmmm tak zrobie
 Hana: Ja mogę popilnować mamy
 Yoh: no dobrze... Wstalem i podszedlem do  drzwi 
 Hana: *poszedłem do pokoju mamy* 
Yoh: wyszedłem z domu i zastanawiałem się gdzie zacząć szukać tego tajemniczego człowieka zwanego Szczepan ll.....

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
Blogger Templates