Social Icons

facebookgoogle plus

sobota, 23 listopada 2013

Zaktualizowanie profilu i historii :


җ Blair Vanth җ



Imię: Blair
Nazwisko: Vanth
Ranga : Scenograf
Wiek : 18 lat
Urodziny:  9 Kwietnia
Rasa: Ikavanin (Pół-kot)
Klasa: Zaklinacz / Hipnotyzer
Umiejętności : Panowanie nad instynktami zwierzęcymi, umiejętności magiczne.
Żywioły : Ziemia 
Partner: Nie posiada i jak na razie nie ma\ w planach. Żyję samotnie.
Dzieci /potomstwo : Nie posiada

Historia : Victoria.Mój najgorszy koszmar. Ot tak, ona weszła w moje życie. Bałam się jej, przerażała mnie jakakolwiek myśl o niej, ale nie uciekałam. Stała przede mną. A raczej stało coś, co było nią. I nie stało tak dosłownie, tylko zmaterializowało się w lustrze. Nie wiem, dlaczego się bałam skoro w pewnym sensie ona była od niego zależna. Nie mogła mnie skrzywdzić, a mimo to dalej trzęsłam się ze strachu. Jej zielone oczy przeszywały mnie na wylot, a na twarzy miała wypisaną chęć mordu i rzezi. Temperatura wokół opadła, a w powietrzu wyczułam ostre napięcie.
- Czego chcesz? - Wychrypiałam, jednocześnie rozglądając się za ratunkiem. Nie wiem, czy ktoś mnie widział albo czy widział ją. Boże, ale to musiało wyglądać. Jakaś nastolatka gadająca z lustrem. Na wspomnienie Jev'a i tego, jak nazwał mnie niezrównoważoną, zaśmiałam się z napięciem.
- Co za ironia. - Szepnęłam sama do siebie.
- Wiesz, czego chcę. - Moje rozmyślania przerwał głos Victorii. Pierwszy raz z nią rozmawiałam, w ogóle pierwszy raz rozmawiałam z kimś, kto nie żyje. Jej głos przypominał mi tłuczone szkło, które raniło. Tak samo jej głos ranił moje uszy. Energicznie pokręciłam głową. Skąd miałam wiedzieć, czego ona ode mnie chce?
- Nie mam pojęcia.
- Głupia! - Krzyknęła, a lustro zaczęło drżeć i lekko pękać. Ruchem ręki starałam się ją uspokoić, oczywiście na marne. - Odejdź, a przestanę cię nękać.
- Gdzie mam odejść? - Uniosłam lekko brwi.
- Masz zostawić moje zabawki w spokoju. - Odpowiedziała ostro.
- Jakie zabawki? - Jeśli wszystkie duchy były takie wredne, to wolałam żyć w nieświadomości.
- Wiedziałam, że ludzie są głupi, ale żeby aż tak... - Jej obojętny ton i morderczy wzrok pozbawiały mnie tchu.
- Ty też byłaś człowiekiem... - Powiedziałam tak cicho, jak mogłam, ale i tak to usłyszała. Od razu pożałowałam tych słów. Lustro pękło i jeden ostry kawałek z niezwykłą prędkością wystrzelił w moją stronę. Instynktownie odchyliłam się w bok, a on drasnął mnie boleśnie w policzko. Dzięki Siedzibie za treningi!


- Nigdy, ale to przenigdy, mnie do siebie nie porównuj! - Wrzasnęła potężnie. - I zostaw Hunterów w spokoju! Oni należą do mnie, nie do ciebie! Zawsze będą należeć do mnie. Zawsze... Dopilnuję tego, możesz mi wierzyć lub nie, głupia. - Wierzyłam jej, że na pewno tego dopilnuje, ale nie mogłam siedzieć cicho. Cole i Jev nie należeli do nikogo. Ani do niej, ani do mnie... Mój strach zamienił się w gniew i gorycz. Serce Cole'a było wolne, nie należało do nikogo. Może kiedyś Victoria była panią jego serca i w nim gościła, ale to się skończyło. Nie powinna już nikogo terroryzować. Może kiedyś mówił jej, że ją kocha, że jest dla niego wszystkim. Zapiekły mnie oczy. Nie wiem, co bardziej bolało. Zranione i krwawiące policzko, czy fakt, że jeszcze nie usłyszałam od Cole'a tych dwóch słów. Nie wytrzymałam.
- Zamknij się! Cole, nie należy do ciebie! Bawiłaś się nim, zraniłaś go... On nigdy nie należał do ciebie. Nie należy też do mnie. - Głos mi się załamał. Skroń pulsowała boleśnie, a ręce bolały i dziwnie mrowiły. Nawet nie zauważyłam, że zacisnęłam pięści, tym samym wbijając sobie paznokcie w skórę. Do oczu napłynęły łzy. Szybko się ich pozbyłam, ale jedna uleciała i spłynęła na otwartą ranę, która strasznie zapiekła. - Przestań traktować ich jak swoją własność! Oni cię nienawidzą! - Skończyłam ciężko dysząc.
- Skoro mnie nienawidzą, to dlaczego pamiętają? Dlaczego chcą pamiętać? Dlaczego o mnie śnią? - Victoria wiedziała, że nie umiem odpowiedzieć na te pytania. Byłam na przegranej pozycji. Coraz bardziej narastała we mnie niewytłumaczalna wściekłość. Jeszcze mocniej zacisnęłam ręce i wrzasnęłam z frustracją. I stało się coś niewytłumaczalnego. Miałam wrażenie, że czas zwolnił. Wszystko stało się inne, wyraziste i takie... przyjemne. Nagle to wszystko stanęło, spowiła mnie ciemność, a potem w powietrzu zawisł krzyk. Powoli wracał mi obraz, a dźwięki stały się wyraźne. Jak mogłam tego nie słyszeć? Wszędzie panował straszliwy hałas. Płacz i krzyki ludzi. Czułam ich strach i zdenerwowanie. Nie wiem, jak i dlaczego, ale gdy się odwróciłam, wszystko było jasne. Centrum zamieniło się w pobojowisko. Stalowe i ciężkie ozdoby leżały na ziemi, obręcz powykrzywiana, a w niektórych miejscach nawet jej nie było. Z przerażeniem patrzyłam na podłogę pełną krwi. Nie wiem, jak to się stało, ale byłam pewna jednego. Już nie byłam ofiarą, która ucieka przed bólem i śmiercią. Teraz byłam oprawcą, który niósł śmierć niewinnym ludziom.
- Co ja zrobiłam? - Wyszeptałam w powietrze, wiedząc, że nikt mnie nie usłyszy.
****
Uciekłam. Uciekłam jak tchórz i jakiś przestępca. W końcu to ja byłam odpowiedzialna za to, co się stało. Stałam się potworem. Brzydziłam się sobą, a najbardziej brzydziłam się tego, że całe to zajście napawało mnie satysfakcją. Chciałam więcej. Jeżeli poczucie winy mnie nie zabije, to sama to zrobię. Miałam świadomość ,że mój brat i mężczyzna ważny memu sercu nie żyją , gorszy był fakt ,iż spóźniłam się ,aby ich uratować ,a co tylko mogłam zrobić to napawać się ,że bluźnierczo zaśmiałam się w twarz Victorii. To ta ,która odebrała mi osoby ,które były dla mnie bardziej potrzebne niż tlen. Od tego momentu wszystko się zmieniło ,moje życie się zmieniło ,a ja wraz z nim. Zaczęłam nową ścieżkę życia w Królestwie.

(Victoria – matka Blana ,która w gruncie rzeczy prowadziła dwa życia : Jako przykładna żona i kochająca matka ,a w tajemnicy czciła się jako ladacznica ,kochanka dla wielu mężczyzn, morderczyni i kobieta lekkich obyczajów, która odbierała za pomocą iluzjonierskich, magicznych umiejętności mężów/narzeczonych wielu kobietom. Blair nie jest tego świadoma kogo jest synem przykładny władca  ,nawet nikt z królestwa o tym nie wie ,a co dopiero jego brat. A skąd Blan wie o tym ? Ponieważ był świadkiem karygodnych rzeczy ,które wyprawiała jego matka.)

Właściciel : Jang / Park GeunCheo  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
Blogger Templates