*Spali tak trzy godziny. Piękny to był widok. Nikt patrzący
na nich by się nie spodziewał ,że drwią do siebie taką nienawiścią. Pozory
jednak mylą, prawda? Blan już przez sen nie wyglądał aż tak groźne ,a Blair była naprawdę urocza ,kiedy delikatnie kącikiem ust uśmiechała się przez sen ,a jej
włosy mieniły się różnorodnymi kolorami tęczy.
Nagle gdy dziewczyna się przebudziła ,była sama . Wstała
porozglądała się po dużej bibliotece. Przechodząc koło stolika nr.23 zauważyła
karteczkę : „Niedołęgo pod podany punkt na mapie masz zrobić zakupy i je
przynieść .” Biorąc listę znów spotkała Roxy. Dziewczyna zmartwiona miernością Blair
obarczała winą Blana. Była zła na niego , zwłaszcza to w jaki sposób on się
zachowywał wobec niej samej i koloro-włosej. Czasem miała ochotę mu przysadzić
za Blair.* Powiedz mi gdzie ty taka zaspana idziesz ? * Próbując wyrwać jej kartkę
z dłoni zapytała.* Na zakupy , po prostu na zakupy. Niestety dużo pracy ,dużo
obowiązków ,a za coś trzeba żyć.* Załamała ręce i oddaliła się od Roxy.
Blan:
W tym
samym momencie Blan w środku małej doliny majstrował przy nowym wynalazku. Tak
właśnie odpoczywał od królewskich obowiązków. Miał ze sobą plany , dużą ilość
pergaminów ,piór. Był tak tym pochłonięty ,że nie zauważył znajomej dziewczyny
. Była to Roxy. * Idź z stąd ! * Mruknął złowieszczo pod nosem.* Władco.. ehh
,a nie można tak grzeczniej? * Wyszła z chaszczy.* Nie. Precz , nie mam zamiaru
słuchać tak marnych ,słabych ,beznadziejnych istot jak ty. *Zadrwił po raz
stokroć dziewiąty z mieszkanki.* No wie Pan .. ekhem Królu co !? Już tu nie
chodzi o traktowanie mnie ,ale o panienkę Blair. Co Pan sobie myśli ? Że co ,że
taki frykas jak Pan to sobie może kimkolwiek pomiatać ? Co się z królem stało
,co ?Jeszcze parę miesięcy temu nic by władcę nie zdenerwowało ,ani nie trapio
,a co pomyśleć ,żeby z kogoś drwić ,a teraz ? * Poczęła wytykać sedno sprawy ,a
on sam szprycował w środku machiny przysłuchując się, udając ,że go to nie
dotyczy.* Idź Pani z stąd ,bo straż wezwę. * Syknął grzebiąc w szprychach
spoglądając na szkice instrukcji przez siebie wykonaną. * Myślę ,że się
dogadamy w tych kwestiach .. mam pańskie notatki na temat Blair. Wiem co Pan
przed nią ukrywa.
Blair :
* Nagle powstał ogromny huk. Był to Blan spadający z
drabiny.* CHOLERA !*Krzyknął w bólu. Wstał ,wyszedł z konstrukcji machiny z
papierem w ręku.* Od dzisiaj Roxy dama dworu ,zapewniony arystokracki dom i ani
słowa.* Spojrzał szyderczo na nią.* Pod jednym warunkiem.*Dodała.* Stawiasz mi
warunki ?Bezczelność ! *Mruknął.*Szanuj Blair , jak nie, już po Tobie
przyjacielu. *Odeszła ze świstkiem w dłoni.* Pf…pff pff Przyjacielu ? *Zadrwił
z Roxy ponownie kopiąc w kamień. Czyżby to jego nowe hobby ?
Blan:
Biedna Blair targając za sobą ciężkie torby z zakupionymi
tobołami. Idąc lasem straciła czułość i orientacje będąc w połowie drogi.
Usiadła na kamieniu , odchyliła włosy z odchylając kocie uszy. Zmartwiona co
dalej począć nie mogła się zdecydować czy zjeść cokolwiek z torby będąc bardzo
głodna. Z jednej strony ona kupiła, ona się namęczyła ,ale to z pieniędzy
Blana. Kiedy tak próbowała rozwinąć swój dylemat nagle ktoś z drzewa skoczył i
rozwiał jej wątpliwości ,ale czy tak do końca ? Ponieważ był do Blan.*
Blan i Blair :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz