Aeris siedziała na zielonej trawie. Wokół niej rosło mnóstwo kolorowych kwiatów. Po błękitnym niebie wolno sunęły białe pierzaste chmury przywołujące na myśl owieczki. Nad koronami drzew latały gromady ptaków. Jeden z nich podleciał o dziewczyny, a gdy ta wyciągnęła rękę w jego stronę usiadł na niej i zaczął cicho ćwierkać. Kobieta uśmiechnęła się i drugą ręką pogłaskała zwierzątko. Po paru chwilach ptaszek uniósł się w powietrze i dołączył do swoich przyjaciół.
Aeris wstała i podniosła z ziemi koszyk pełen kwiatów, których przed chwilą nazbierała. Ruszyła przed siebie z uśmiechem na ustach. Gdy wyszła z lasu spostrzegła tłum ludzi przechadzających się po uliczkach miasta. Weszła między nich i zaczęła przeciskać się przez tłum. Gdy stanęła już po drugiej stronie ścieżki ruszyła dalej kierując się do karczmy.
Uniosła głowę patrząc na niebo i liście porwane przez wiatr latające na nim. Nagle dziewczyna wpadła na kogoś. Podniosła głowę, by dostrzec twarz osoby.
-Przepraszam bardzo-powiedziała.-Zamyśliłam się troszkę.
Spuściła głowę i skruszona wyminęła mężczyznę przyspieszając lekko kroku.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz