Xarabellla popatrzyła w stronę mężczyzny i cichym głosem powiedziała
- Dobrze wiec spotkamy się w karczmie po zachodzie słońca?
- Tak, do zobaczenia *Gabryjel uśmiechnął się lekko po czym zniknął w głębi lasu* Dziewczyna stała w miejscu przez chwile następnie ruszyła w stronę miasta. Była wypoczęta jak nigdy i szczęśliwa. Spacerowała uliczkami miast i darzyła wszystkich niezrozumiałym ale szczerym uśmiechem. Niemiła potrzeby powrotu do domu, ani również do karczmy ze względu na wczesna porę dnia. Wiec poszła w kierunku stawu.
Słońce świeciło jasno i odbijało swe promienie w tafli. Po jeziorze pływały kaczki i łabędzie a w oddali kwitły drzewa na rozmaite kolory. dziewczyna cichym krokiem podeszła do brzegu i dłonią mąciła wodę.W okol było cicho i spokojnie. Kobieta zamknęła oczy i wsłuchiwała się w w śpiew ptaków i szum wiatru w gałęziach. Xarabella odpłynęła rozmarzona w ciszy. Ten błogi spokój przerwał jednak czyjś głos.
<Ktoś chętny? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz