Zaczynało się ściemniać. Alex wiedząc że długo nie pojedzie na tych marnych resztkach z wczoraj wyszła z brudnej jaskini. Blask ostatnich promieni zachodzącego słońca padł na twarz dziewczyny. Uśmiechnęła się. W życiu widziała piękne zachody ale ten był wyjątkowo śliczny. Postanowiła że odejdzie na jakieś 2 kilometry na wschód od najbliższej karczmy. Tam zapoluje. Chociaż... może lepiej byłoby gdyby poszła na zachód, na wschodzie było mało zwierzyny. Rozważając tak swoją trasę polowań, słońce już całkiem zaszło. Blady księżyc rzucał marny cień na ogołocone gałęzie drzew. Spojrzała w górę. "Już czas" pomyślała i pobiegła niczym gazela w stronę zachodu, jakby chciała dogonić ostatni promień słońca, już i tak niewidoczny w mroku. Biegnąc, powoli zaczęła wyostrzać zmysły. Najpierw słuch, najprzydatniejszy w takich okolicznościach. Potem wzrok, węch... Poczuła zapach ludzkiej krwi. Jej źrenice przybrały kształt oczu kota. Zwęziły się niebezpiecznie, jak zawsze przy nocnych łowach. Powoli zaczęła się przemieniać. Od razu poczuła jak ogarnia ją fala ciepła. Przyspieszyła. Odmierzała ile jej pozostało do styczności z ofiarą. Jeszcze kilkaset metrów. Już prawie Alex go miała. Przygotowała się do wielkiego skoku by powalić na ziemię swoją zdobycz. Wzięła wdech i wzbiła się w powietrze. Jej dziewięć, puszystych ogonów zawirowało na wietrze. Lisica zgrabnie wylądowała na klatce piersiowej owego osobnika biorąc wielki zamach by wgryźć się szyję ofiary. Zawsze tak robiła, zaczynała od szyi, potem zjadała tułów, pozostawiając głowę oraz kilka niestrawnych rzeczy na koniec.
<Owy osobniku, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz