Rosalie zauważyła mroczny las. Zdenerwowana pobiegła w jego stronę. Słyszała za sobą szybki oddech. Wiedziała, kto za nią biegnie. Zaczęła biec szybciej. Zwróciła głowę ku biegnącemu Heracimowi. Znów spojrzała w przód. Wbiegła między zielone krzewy. Przykucnęła i przez liście patrzyła, czy nikt nie nadchodzi. Wzięła w dłoń gruby kij. Nagle obok siebie ujrzała Heracima. Przewróciła oczami.
- Masz siedzieć cicho. - powiedziała.
Jego kiwnięcie głową świadczyło, iż potwierdza. Przez chwilę trwała niewiarygodna cisza. Kiedy Ros zorientowała się, że pijacy sobie poszli, wyszła zza krzewów.
<Heracim?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz