*Byłam prowadzona przez Jell .Szłyśmy krętymi ścieżkami..
tereny watahy były takie przepiękne. Okazało się ,że najpiękniejsze miejsce tam
,które widziałam z daleka jest własnością Pana Blana, Alfy watahy .Teren z tego
co mówiła Jell, zwie się „Laguna przeznaczenia”. Cudowne miejsce ,ale cóż ,tylko
mogłam popatrzeć z przykrością.*
-Panno Jell .. macie tu świetny klimat i przecudowną atmosferę.
* Moje oczy były przepełnione zachwytem*
-Panienko Blair jeśli Blan ,znaczy Alfa zgodzi się, to
przyjmie Cię do nas. * Dokończyła*
-To ten basior ,który zasłabł przed karczmą?
-Tak , to już tu, to jego dom *Wskazała po czym podeszłyśmy
bliżej ekskluzywnej jaskini jegomościa ,troszeczkę się stresowałam ,bo przecież
to ktoś tak samo jak Panna Jell. Gdy wrota się rozstąpiły ,ujrzałam Alfe.. i
podeszłyśmy bliżej, w basiora stronę. Nagle ujrzałam z bliska jego .. on
zaniemówił ,ja zaniemówiłam ,nastała cisza*
-Nie mogę uwierzyć.. cóż za podobieństwo. Jak dwie krople
wode *Wykrzyczała wrzawo wesoła Jell*
-Blair ? .. O mój Bo-że to ty ?Blair ? *Zszokowana nie
myśląc racjonalnie .. zapytaniami Blana
odpowiedziałam jąkając się*
-Skąd ty znasz moje .. imię…? Blan.. Bl-an.. BLAN ?
-Witaj siostrzyczko, młodsza siostrzyczko. *Blan miał łzy w
oczach ,a po moim pysku już od dawna płynął potok łez.*
-Braciszku ! * Blan zrzucił z siebie grube okrycia.. wstał
jakby odzyskał sto procent siły ,a jeszcze niedawno będąc ledwo żywy nawet łapy
nie mógł podnieść i wtulił się we mnie. Jell również nie żałowała i uroniła łzę
.. strumień łez*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz