*Bal nadal trwał ,a ja samotny z całą pracą jak organizatora
wypadało. Zgubiłem Blair w tłumie , a może to specjalnie zrobiliśmy. Wieść o
tym ,że jednak nie jesteśmy rodzeństwem za bardzo nas przytłoczyła ,a nasze
relacje się pogorszyły. Idąc z powrotem do środka pałacyku w garniturze z
orderem na piersi Alfy i w elegancko zaczesanych długich włosach zauważyłem
Roz. Siedziała na huśtawce na której delikatnie się kołysała i nuciła po cichu
jakąś piosenkę pod nosem. *
-Hej Blan , jak się czujesz ? * Zapytała zmartwiona*
*Przystanąłem i zwróciłem swoją kamienną twarz na nią*
-Wszystko w porządku. Nie podoba Ci się bal?
-Bal jest przepiękny ,bardzo dobrze go urządziłeś. Ja po
prostu chciałam odpocząć od tego co niedawno się tutaj wydarzyło. Za dużo
wrażeń . Ty wiesz przecież o tym sam.
-Za dużo rozczarowań? *Dodałem wyciągając z kieszeni cygaro.
Usiadłem na balkonowej poręczy i zapaliłem tytoniową pałkę*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz