Social Icons

facebookgoogle plus

piątek, 28 marca 2014

Elanti Kúrumi Cd. Louis Bessettet


        Główny rynek prezentował się równie hałaśliwie i gwarnie co zawsze. Wieczorna pogoda dopisywała, wokół nie działo się nic szczególnego, a sprzedawcy wyzbywali się swojego towaru równie chętnie co zawsze.Jednak pewna jego część prezentowała się nieco inaczej niż zwykle, co z czasem zaczęło przyciągać uwagę niektórych przechodniów.

Wokół Wiecznej Biblioteki zbierała się coraz większa ilość prostych ludzi, którzy usłyszeli o mających tu miejsce wydarzeniach. Oczywiście, spośród zwykłych gapiów szukających sensacji, można było wypatrzyć kilkoro osobników,którzy krążąc wokół przybytku, próbowali jakoś zidentyfikować potężną aurę magiczną. Energia zdawała się buzować w powietrzu, a osoby ze szczególnym darem do wyczuwania aur, zdawali się być bliscy ekstazy. Władczyni opatulona w ..przeciętne szaty po same oczy podeszła jednak o krok dalej, zbliżając się do samych wrót, przykładając doń dłoń i uważnie nasłuchując. Wszyscy po prostu stali, nakręcając się nawzajem kolejnymi wymyślnymi plotkami i teoriami na temat odbywających się w środku wydarzeń. Całe szczęście, nie mieli pojęcia, co właściwie tam się dzieje...
Przez stosunkowo grube wrota, nawet jej czujny słuch nie był w stanie niczego wyłapać. Było to dość zaskakujące, biorąc pod uwagę rzeczy, jakich zdążyła się nasłuchać. Historie wypełnione krzykami, pożarami i ziejącymi ogniem smokami pozwalały raczej przypuszczać, że bolesnym jękom nie będzie końca. Postanowiła więc działać, a wszelkie istoty wokół zerkały nań z zaciekawieniem, zmieszanym z dozą strachu. Przekonana więc o braku zagrożenia, sięgła dłonią z zamiarem dostanie się do środka. Właśnie w tym momencie, wszystko się zaczęło. Kompletnie nieoczekiwany wybuch wstrząsnął placem, tak dosłownie jak i w przenośni. Skumulowana wewnątrz moc wydostała się na zewnątrz, głodna krwi i ofiar. Frontowe wrota zostały nieoczekiwanie "wystrzelone" z budynku, podobnie jak wylatujący w powietrze gruz, który pędził teraz w kierunku skumulowanych w centrum miasta mieszkańców. Panika i chaos zaczęły robić swoje, a już po paru sekundach cały rynek wrzał, niczym gotująca się w wielkim kotle woda. Ludzie zaczęli uciekać w popłochu przed fruwającymi odłamkami, zderzając się ze sobą i przewracając nawzajem. Każdy zaczął paniczną walkę o swoje życie, zabierając wszystkie swoje rzeczy, próbując przy tym znaleźć jakiś bezpieczny kąt. Potężny wybuch wzmógł krzyki, które z każdą chwilą przenosiły się coraz dalej, podgrzewając atmosferę.Strażnicy nieudolnie próbowali zapanować nad sytuacją, jednak ich rozkazy ginęły gdzieś pośród całego tego hałasu. Kilka większych odłamków trafiło w prostych przechodniów, powalając na ziemię, co w jednym przypadku skończyło się stratowaniem i śmiercią na miejscu.
A to był dopiero początek śmiertelnych ofiar. Wampirzyca w jednej chwili znalazła się w powietrzu, niesiony przez siłę wyważonych wrót. Nagłe zderzenie z drzwiami było dość bolesne, i sprawiło że na chwilę niemal kompletnie straciła kontakt z rzeczywistością. Wszystko wydarzyło się tak szybko i nieoczekiwanie, że odpowiednia reakcja była niemal niemożliwa. Świadomość zbudziła się w niej dopiero na chwilę przed upadkiem, ale było już wtedy stanowczo za późno.

Upadła kilkanaście metrów dalej, pośród okrzyków przerażenia całego swojego miasta i uciekających na boki osób, które próbowały schronić się przed wielkimi drzwiami, wypchniętymi z taką siłą. Upadła ciężko na ziemię, zdzierając szatę z pleców przy przejażdżce po brukowej kostce, lecz jej okryta twarz włóknami czerni nieustannie obdarowywała ją anonimowością.  Trzymana w ręce pozytywka wyleciała gdzieś po drodze, znikając gdzieś w gęstym tłumie. O dziwo jednak, zderzenie z ziemią nie było tak straszne, jak mogłoby się wydawać. Skończył się tylko na okropnym bólu pleców, paru nieprzyjemnych zadrapaniach na rękach oraz nadpalonym gdzieniegdzie naskórku, które w jakiś niezrozumiały sposób zajęło się ogniem. Koszmar zaczął się jednak, dopiero po krótkiej chwili niepewnego oczekiwania. Cienko rozchylone powieki ujrzały zasłaniające niebo drzwi, które wylądowały obok z niesamowitym hukiem. Wtem wampirzyca poczuła niesamowity ból w prawej dłoni. Czy raczej w tym, co z niej zostało. Wrota upadły bowiem prosto na jej prawicę, wyjątkowo niefortunnie ułożoną, miażdżąc kości i przygniatając mięśnie. Wraz z nią, kontakt z bramą zaliczyła dwójka mężczyzn, którzy padli na ziemię jak rażeni piorunem, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Jej prawa dłoń zwisała bezwładnie, cała w zmieszanej z czarną ziemią krwi.

Straż próbując uspokajała pogrążony w panice tłum, natomiast brunet w średnim wieku został przy rannym, bełkocząc jakieś niezrozumiałe słowa, ginące w panującym wokół szale. To nie był jednak koniec krzywd wyrządzonych przez potężną magię. Niektórzy z ciekawskich gapiów, którzy znajdowali się blisko Biblioteki w momencie wybuchu, leżeli teraz na ziemi, dosłownie paleni żywcem. Wybuch energii utworzył silne wyładowania, które zaowocowały porażeniami każdego, kto był na tyle głupi by trzymać się blisko. Ich donośne wrzaski zapewne na długo pozostaną w pamięci każdego uczestnika wydarzeń, który w tej chwili jeszcze nie uciekał w popłochu. W ten oto sposób, wielka, okrągła dziura prowadząca do gmachu, została ze wszystkich stron usiana ciemnoczerwonymi, dymiącymi trupami, do których z każdą chwilą dołączały kolejne ofiary. Rynek natomiast, wciąż pogrążony był w kompletnym nieładzie, równie niebezpiecznym co energia magiczna.

<Louis, inne postacie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
Blogger Templates