Louis szedł dosyć szybkim krokiem, domyślając się, że ktoś go śledzi. W tym przekonaniu upewniało go to, że słyszał co jakiś czas kroki. Nie miał przy sobie żadnej broni, choćby małego sztyletu, więc odczuwał niepokój. Gwałtownie skręcił w boczną dróżkę, usiłując zgubić szpiega. Zastanawiał się, z jakiego powodu ktoś za nim podąża. Prawdopodobnie w ostatnim czasie nic cennego nie ''pożyczył''... Z tego zamyślenia wyrwało go wpadnięcie na ścianę.
- Ślepa uliczka... - powiedział cicho.
Odwrócił się i szybko ocenił sytuację. Tajemnicza, zakapturzona postać sprawnie wtapiała się w otoczenie, ale Louis poznał, że była już całkiem blisko. Zgrabnie wskoczył na mur, wszedł na dach i przedostał się na drugą stronę budynku. Już miał zamiar iść dalej, gdy nagle ktoś lekko szarpnął go za ramię. Odwrócił się i zobaczył...
< Czy ktoś chciałby dokończyć? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz