Xarabella stała chwilę bez ruchu w ciemnej jaskini... czuła się jakby czas się zatrzymał przy tamtej chwili... lecz gdy po chwili spostrzegła, że jest sama, westchnęła cicho, a następnie skierowała się ku wyjściu.
Promienie słońca rozświetlały cale pustkowie. Lekki, suchy wiatr rozwiewał nieliczne trawy i osty.
Dziewczyna miała głowę w chmurach i obserwowała niebo wracając do miasta. Była bardzo zmęczona po nieprzespanej nocy... Wciąż myślała o tym co powiedziała i tym co się potem stało.... Szła powoli, a droga była długa. Po paru metrach dziewczyna wzleciała i dalszą drogą przeleciała na wpół przytomna lecz wciąż tak samo zamyślona...
Xara szybowała z wiatrem około 40 minut po czym wylądowała niedaleko swojego domu. Weszła do pomieszczenia i rozejrzała się nie zapalając świec ani lamp. Przeszła korytarzykiem do sypialni. Miała zamiar się zdrzemnąć lecz dopadła ją bezsenność...
Kobieta z niechęcią wstała i zapaliła świece oraz lampy. Poszła się odświeżyć i po 25 minutach wyszła z domu kierując się do gmachu karczmy.
Drzwi karczmy uchyliły się. Dziewczyna weszła do środka pewnym krokiem i usiadła przy barze po czym zamówiła kawę z mlekiem. Siedząc i patrząc w okno usłyszała czyjś głos.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz