W krzakach zaczęło coś szeleścić. Nagle wyszedł z nich
Aramut w swojej kociej postaci. Kotołak spojrzał podejrzliwie na mężczyznę. To
ten sam, który był w karczmie i źle go traktował. Widząc go wiszącego zaczął
chichotać. Jednakże wiedział, że nie przystoi mu to i zastanawiał się, czy mu
pomóc. Po dłuższej chwili namysłu postanowił, że przegryzie linę. Rzucił się
więc na nią z kłami i pazurami. Mężczyzna spadł, a tuż obok niego Aramut.
- Masz szczęście, że byłem blisko - powiedział kot
<Heracim?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz