Kobieta, która nie wiedziała o co w ogóle jest sprawa postanowiła się nie odzywać. Była cisza... Można była dosłownie usłyszeć latającą muche. Jell rozejrzała się po pokoju by znaleźć kąt w którym mogła by się "schować". Susanne Howe trzymała w ręce kartke, a władczyni nadal wlepiała w nią swój wzrok. Kobieta która nadal nie wiedziała co się stało i co się nadal dzieje. Ta dziwna atmosfera jeszcze bardziej ją zaineresowała.
- Mogę poprosić kogoś żby powiedział o co tu chodzi ? - zapytała półgłosem
Najpierw pomyślała że nikt jej nie usłyszał. Lecz mineło kilkadziesiąt sekund a twarze kobiet się obróciły w jej stronę.
- Panno Collins... - zaczeła któraś z kobiet - Raczej nic pani do tej sprawy. Lecz jeżeli już tu panna jest to poproszę o przysługę...
(Elanti, Susann ? Ktoś inny )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz