Dziewczyna była w lekkim szoku , lecz widząc krwawiącą ranę przyjaciela opamiętała się. Pomimo iż strzały zaczynały lecieć niemal z każdej strony, lecz tylko przy ziemi. Były tylko 2 rozwiązania tej ze fatalnej sytuacji, a mianowicie wbiec w las i mieć nadzieje, że ze ich nie znajdą i ,że strzały nie przebiją się przez gęsto zarośnięty las lub wzbić się w powietrze unosząc przy tym przyjaciela... Nie było czasu na rozważania... Xarabella popatrzyła na Gabriela z prośbą zaufania, po czym szybkim ruchem pociągnęła za strzałę.
Wąski strumień krwi wytrysnął z rany mężczyzny... Strzały latały koło nich niczym wredne muchy. Dziewczyna złapała go za rękę i pociągnęła za sobą w głąb lasu, po czym wzbiła się w powietrze.
Strzały ustały dosłownie na chwilę po czym znów zaczęły latać.
Spokojny nocny spacer stał się wielką ucieczką... Śnieżnobiałe skrzydła Xarabelli były niestety bardzo widoczne na kruczoczarnym niebie, lecz pewien pomysł wpadł do głowy dziewczyny- na odpowiedniej wysokości białe skrzydła będą wyglądając niczym gwiazdka.... Myśl niepewna lecz jedyna.
W parę sekund wzbili się na wysokość i patrzyli na na strzały jeszcze latające przy ziemi.
<Gabriel, ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz