- Trzeba być ostrożnym. Każdy błąd tutaj doprowadza wielu do
śmierci – Oznajmił przeszywając handlarza wzrokiem.
- Mógłbym w czymś jeszcze pomóc? –Dodał widząc wystraszoną
nieznajomą ,która nie mogła złapać tchu.
- Wszystko w po..rządku – Odpowiedziała speszona , unikała
wzroku mężczyzny. Widać ,że poziom adrenaliny nie mógł opuścić jej ciała.
- Nie to żebym krytykował twą posturę ,wyglądasz na dość
wychudzoną osobę -dodał stanowczo- Nie zrobię Ci krzywdy , zaufaj mi ,a opłacę
Ci posiłek dopóki nie powrócisz do zdrowego stanu, nie przyjmuje odmowy. -Stanął
w bezruchu na wprost jej osoby.
-Nie mogłabym przyjąć tej propozycji , nawet nie wiem jak
mogłabym Ci się odwdzięczyć- Po tych zdaniu Heracim nie zwracał na dziewczyny
słowa ,tylko zaciągnął ją w wzdłuż kamienicy do progów baru z jadłem.Jego
osobę nie obowiązywała prostota „coś za coś”.
Dotarłszy do jadalni usadził Rosso , zamówił wskazany
nieśmiało przez nią posiłek, zapłacił parę miedziaków i powoli ulotnił się zza drzwi
pomieszczenia, przed tym rzucając kawałek pergaminu nasączony nieczytelnie atramentem na stół.
<Rosso?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz