*Poczęła muskać delikatnie opuszkami palców swoje włosy obserwując z głębokim spokojem kobietę. Nic nie mówiła , milczała. Czyżby nie miała ochoty na nowe spekulacje z nieznajomą? Czy to znów jej widzimisię..? Jednak nic na to nie wskazywało. Jej twarz jak z kamienia ,a cała postura przywierała do krzesła w dość chaotycznej pozie. Poczęła bujać się tak na nim jakby nie zważała na to co wokół jej osoby się dzieje. Było to niefortunne. Bawiła się jak dziecko teraźniejszą sytuacją.
Nagle rozległ się zgrzyt szkła po całym pomieszczeniu. Było to tak nadnaturalnie głośnie ,że aż nowo przybyła kobieta (Jell) odskoczyła rytmicznie od drzwi. Pęknięte lustro zrobiło furorę ! Jeden „mały” zgiełk ,a dał tyle szczęścia czerwonookiej.*
- Howe .. pyskaty z Ciebie człowiek. * Wstała z krzesła odpowiadając z lekkim tonem po czym zarzuciła na siebie czarną marynarkę. Skierowała się do gwardii i odprawiła ich. W pomieszczeniu tylko zostały trzy kobiety.*
- Ośmieszasz się. *Władczyni zbliżyła się nadnaturalnie. Dodała pochylając się nad Suzanne przejeżdżając kruczoczarnymi włosami po jej dekolcie. Były czoło w czoło ,a szkarłat rubinowych oczu nie opuszczał Howe. Nagle Elanti rozwinęła jej dłoń i włożyła do niej skrawek pergaminu na którym było napisane nazwisko uchodźca i małe postscriptum .*
<Suzanne, Jell lub inna postać?!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz