Social Icons

facebookgoogle plus

niedziela, 6 lipca 2014

Heracim Jinate Cd. Elizabeth Ann Darkness

O tej porze nie było już tu śniegu, nie było także tak zimno, ale przy każdym powiewie można było odczuć bolesny dla skóry chłód. Inaczej zapewne sprawa miała się w przypadku dwójki osobników, których chroniły odzienia, nie odczuwali tej temperatury tak dosadnie, choć młoda Elizabeth nie należała najwyraźniej to tych odpowiednio uodpornionych, bo pochwyciła się, tak samo jak strażnicy, za ramiona okazując, że zimno dało się we znaki.
Wędrowali daleko przed siebie. Odnaleźli centrum, korytarz ciągnął dobre parę mil.
-Musi znajdować się gdzieś tu nasze mieszkanie.- w porywie pobiegł do drzwi, otwarłszy je kluczykiem.
-Zapraszam- puścił oczko
-Jeste...-Stanęła w bezruchu z uniesioną głową i zamkniętymi oczyma, smakując nowego uczucia.-..śmy bezpieczni?
-No ja myślę, to siedziba tętniąca własnym życiem bez żadnego podporządkowywania się imperium, leżąca na wolnej ziemi. Hmn.. ale nic nie wiadomo- chuchnął dokuczliwie jej do ucha.Rozgaszczając się klapnął na wielkie łóżko. Miejsce miało coś w sobie niesamowitego. Móc było się wydawać ,że to było coś lepszego niż apartament najbogatszych arystokracji,a widok z okien zapierał wdech w piersiach.
-Ale.. jak to ? - otwarła oczy ponownie marszcząc czoło.
-Noo ..wiesz no jak nas tu skonfią to będziesz musiała zginąć ,a wszystko bez to ,że zadałaś sięz takim perfekcyjnym złodziejem.- ledwo się powstrzymał śmiech parskając nie móc złapać oddechu.

Eli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
Blogger Templates