-To jest złe-pomyślał zaciskąc zęby.
Złapał za rękę dziewczyny ,która leżała na jego ramieniu odłożywszy ją bez skazy na łóżku.Umiejętnie zsunął się z łóżka w tym nie robiąc żadnego niepokojącego dźwięku ,który mógł obudzić kobietę. Elastycznie zeskoczył z parapetu na kamienną posadzkę. Skierował się ku wyjścia siedziby idąc przy marmurowych tarasach znikając w oddali.
Kobieta nie była na tyle głupia za jaką można by ją uważać. Tamtej nocy czuwała, a kiedy mężczyzna opuścił ich pokój nieustannym biegiem po opustoszałych tarasach dążyła za nim bez tchu próbując go dogonić. Niestety straciła z nim zasięg wzrokowy ,kiedy skierował się do pobliskich wód otoczonych gęstym lasem. Ścieżka była tak rozgałęziona ,że kobieta jeszcze długo musiała poświęcić czasu za nim zauważyła go na mostku ,który był otoczony przepiękną roślinnością,a woda raziła magicznością.
To był na pewno on.Stał oparty o małą balustradę odgradzającą podest od wody,która pełniła funkcje zabezpieczenia. Biała koszula ,czarna kamizelka i śnieżno biała twarz z której już nie wydobywały się brązowe oczy ,a czerwono krwiste ,które zapaliły się jak lampki w pewnej chwili."Czemu one są takie straszne.."
-"Co on ukrywa? Czy na kogoś czeka?"-kotłowały się myśli w głowie Elizabeth. Jednak nie mogła czekać. Po prostu była pewna ,że "jej" Heracim poszedł zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyruszyła w jego stronę wychodząc z gęstwiny przy tym robiąc mu niezłą niespodzianke.
-Troszkę tu niezbezpicznie, choć wracajmy do domu.- po tych słowach wydobytych z ust Elizabeth , Heracim uśmiechnął się w lekkim szoku.
-"Co ty tu robisz do cholery?Przecież zostawiłem Cię w pokoju!"- pomyślał zaciskając dłoń w małą piąstkę. Nie mógł tego powiedzieć. Przecież brązowo włosa wyczuła by jego zdenerwowanie i musiałby wyspowiadać się z całej sytuacji.
-Wracaj do pokoju.. chce się w pełni regenerować.- ..i po tych słowach dziewczyna prawie mi uwierzyła przytakując głową, robiąc zwrot do powrotnej drogi,lecz..
-Heruś ! Aj! Ale wyrosłeś ! Tyle lat ! -piskliwy krzyk radości wydobył się z ust nowo przybyłej różowowłosej dziewczyny, lecącej w stronę "Czarnego". Wszystko było by ładnie i pięknie gdyby nie fakt ,że Elizabeth była tylko oddalona o parę kroków od tego zajścia. Zrobiła gwałtowny obrót i z nie dowierzaniem ujrzała nieznajomą dziewczynę ,która objęła mężczyznę upuszczając w tym czasie zakrwawiony nóż pod nogi brązowowłosej.
-Kto to za dziewczyna ? Nie przedstawisz nas sobie ? - zachichotała żartobliwe różowo włosa.
Zmieszany mężczyzna ,ale jednak z czystym uśmiechem na twarzy opuszczając na ziemię Gasai odwrócił się do Elizabeth.
-Yuno to jest Elizabeth Ann Darkness, tak to z tego rodu Ann Darknees, córka naszego mentora, a się trafiło ! - zmrużył oczy pokazując pełny uśmiech.-
-Elizabeth ,a to .. moja stara przyjaciółka, a nawet prawa ręka , Yuno.. Gasai Yuno.
<Kto pierwszy ten lepszy, Eli i Yuno. Czekam na wasz odpis>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz