-Rozumiem, lecz nie warto się na to wyszykowac?- spytała patrząc mu w oczy.
-Po drodze może natkniemy się na miasto, a śpieszyc się trzeba bo potrzebny jest czas a czasu jest mało-powiedział rozglądając się.
-Wiesz...mam pomysł-powiedziała i chwyciła go za dłoń.
-Jaki?-spytał a ona ciągnęła go za sobą.
-Zobaczysz!- przyśpieszyła trochę tempo. Heracim lekko się uśmiechnął podążając za dziewczyną.
Po paru minutach idąc piaszczystą ścieżką dotarli do średniej wielkości budynku-do stajni.
Elizabeth otworzyła wielkie drzwi wprowadzające do środka. Wchodząc odwróciła się do mężczyzny wskazując, aby poszedł za nią.
Ku im widoku ukazały się dwa boksy a w nich dwa czarne jak smoła dwa konie rasy fryzyjskiej. Kobieta idąc podeszła do jednego z koni i lekko pogłaskała go po grzywie. Koń tylko wesoło zarżnął widząc swoją właścicielkę.
Her?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz