Cami i Miran powoli wyszły z jaskini i wsiadły na konie.
-Możemy objechać miasto od północy i zobaczyć dwa szlaki handlowe,albo pojechać na zachód i wyjechać z lasu przed południową bramą.Trasa mniej widokowa,ale krótsza więc przed zmierzchem powinnyśmy być-Powiedziała nimfa delikatnie gładziła Sirocco po szyi.Wiedziała,że gdyby zdecydowały się na dłuższą trasę mogłyby mieć kłopot ze strażnikami miasta.W końcu wybrały trasę przez zachodni las.Galopując rozmawiały dalej o przyrodzie,o innych grodach.Do miasta dojechały z dostawą towaru.Podjechały do centrum.Tu Miran zsiadłego z konia,podziękowała i obie pożegnały się ze sobą.Cami pojechała wolno do chatki i wypuściła konie do lasu.W domu zjadła kawałek chleba z rana i popiła źródlaną wodą.Przed snem wyszła jeszcze na taras.
Tak...Takie miejsce strasznie rozleniwiało.Nimfa mogła siedzieć i patrzeć na las i na wszystko inne.No ale trzeba jutro zacząć pracę.Naszczęście szaman pracuje w domu i w lesie.Nimfa powoli wsunęła się do łóżka rozmyślając o czekających ją obowiązkach.Zgasiła małą lampkę nocną i powoli zapadła w sen.
<Miran?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz