Szłam między krzewami. To były maliny. Pyszne maliny. Nawet nie wyobrażałam sobie takich w całym życiu. Było ciepło. Niedaleko płynął strumyk. Krystalicznie czysta woda. Postanowiłam jedną zjeść. Przy okazji postanowiłam potrenować łowienie ręką. W końcu złodziej musi mieć dobry refleks. Za trzecim razem się udało. Był to śledź. Dość duży. Zerwałam liść i położyłam go na nim. Zebrałam trochę chrustu i zaczęłam rozniecać ogień. W czasie ,którym ognisko się zaczęło pomału rozniecać wzięłam średniej wielkości badyl. Wyciągnęłam swój nóż. Postanowiłam go nieco zaostrzyć i zrobić sobie mini strzałkę. Wiedziałam ,że na coś się przyda. I miałam rację. Zza drzewa wyszła dziewczyna w pelerynie z mieczem. Mimo iż byłam do niej tyłem słyszałam jak się skrada. Odwróciłam się i rzuciłam tym badylem w jej kierunku. Wymierzyłam idealnie. Wprost w drzewo i przy okazji zaczepiłam jej pelerynę. Ten patyk wbił się tak mocno ,że nie mogła go wyciągnąć. Widac ,że peleryna była z mocnego materiału. Wstałam.
- Kim jesteś i czego szukasz w mojej osobie? - zapytałam ponuro. A moją spódniczkę odhaczyłam by się przedłużyła i powstała z niej peleryna. Czarna peleryna. Ona odpowiedziała...
Shana ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz