- No i kogo my tu mamy? - charakterystycznie zacmokał i szarmancko zatrzepotał brwiami.
- No nie! - Pomyślała Howe. Oczywiście nie pomyślała tego dosłownie, ale tak można by ukrócić wiązkę przekleństw i złorzeczeń, które wypełniły umysł najemniczki. Nie mogła szarżować, ruszać się, ani oddychać zbyt głęboko. Miała jedną szansę, z której musiał skorzystać.
- Na pewno jakoś się dogadamy... - Powiedział podnosząc dłonie do poziomu jej oczu. W tym momencie użył Ogłuszenia. Wiedział, że ma niewiele czasu i nie uda mu się ubezwładnić jej za jednym razem, więc skupił się na jednym geście, a mianowicie tym, który raczył efektownie usidlić kobietę. Korzystając z niemocy do obrony lub jakiejkolwiek reakcji schwytanej, wyciągnął nóż i rozkroił więzęł sznura, po czym jedną ręką wyrwał z worka rzeczy (którymi były nieskazitelne łupy i drobiazgi) trzymając ją drugą ręką za nogę. Była to komiczna sytuacja. Jako, że trudno utrzymać drogocenne pierdoły w jednej ręce, Heracim potraktował dziewczynę jako dobry transport do "przewiezienia" tych rzeczy na swój powóz konny, aby po tym, razem ze wszystkim, opuścić posiadłość jak najszybciej (oczywiście będąc jeszcze w trakcie swego majętnego planu).
Suz! Nie bij
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz