-Em...Nie. Na początku byłem zwykłym człowiekiem. Dopiero potem zostałem...no...ugryziony. - Widać było że ta rozmowa była zupelnie nie na rękę Volbridowi.
- Hm. Musiało boleć. - W tej chwili przed oczami dziewczyny przelecieli ci wszyscy ludzie których ona zabiła. Kobiety, matki, matki z dziećmi, dzieci, mężczyźni, pijacy... Dużo ich było. A potem usłyszała krzyk. Był to krzyk tych wszystkich ludzi których zjadła. Niektórzy wydzierali się, błagali o litość, a inni nawet nie zdążyli pisnąć. Po słuchu włączył sie węch. Poczuła ostry zapach krwi. Aż ją mdliło. Zapach ludzi gdy wgryzała się w szyję, w brzuch, ręce, nogi... Niektórzy cuchnęli alkoholem. Poczuła pod rękoma znajomy dotyk lnianego materiału, gdy ciągnęła swoją zdobycz do jaskini lub gdzieś na pole czy do lasu. Dotyk miękkich włosów przeciekających jak piasek przez dłonie. Miała juz tego dosyć. To pewnie przez to że dawno już nie jadła. Była głodna, strasznie głodna. Musiała zapolować. Tylko skończy rozmawiać. I pójdzie.
-To prawda że wampiry czystej krwi mają jakies moce? Coś nadprzyrodzonego?
-Poza tym ze są po prostu wampirami nie ma w nich nic wielkiego - rzucił jakby od niechcenia. Zakołował swoim kuflem i przechylił go, wypijając ostatni łyk. Ahri odruchowo spojrzała na swóje do połowy wypite piwo. Nie było jakieś spektakularne. Troche nawet niedobre. Ale przemogła sie i też pociągnęła łyka.
-A to nie znaczy że jesteś...eee...jak to sie nazywało...no...klasą "E" ? - zapytała cicho.
<Sory, byłam na Zielonej Szkole>