*Ranek, ciepły wiosenny poranek. O dziwo dzis deszczów nie było z rana, więc wiele ludzi powychodziło z chat by porobić zakupy czy też poodpoczywać... Zaspana panna Collins wylegiwała się do godzin późno rannych. A jakież zaskoczenie było gdy się zobaczyło która godzina ! Collins wyrwała się z łoża by uporządkować się i wyjść zrobić zakupy.*
- Ahh ! Znów zaspałam ! Trzeba wziąść się za siebie ! - wrzasneła na cały dom, a jej głos roznosił się po ogrodzie.
*Collins wzieła szybko uporządkowała dom i wyruszyła po zakupy... Na targu był jak zwykle gwar. Wszyscy dziś chcieli coś sprzedać. Wiele ludzi targowało się o drogie przyprawy czy też licytowali. Na szczęście Jell miała jeszcze wystarczająco przypraw. Targ był dziś bardzo ożywiony. Collins kupiła skromny bukiecik kwiatów do wazonu oraz kilka potrzebnych rzeczy. Czyli warzywa, owoce oraz jakieś tańsze przyprawy. Collins wychyliła buźkę do lekkiego wiosennego słoneczka... Przeszła obok stoiskiem z garnkami. Jej uwagę zwrócił mały wazonik z pięknymi ozdobami robionymi ręcznie. Nagle coś przemkneło przed oczami, ze stoiska pospadały wszystkie dzbany. Collins upadła tak jak właścicielka stoiska. Oburzona sprzedawczyni zaczeła krzyczeć w niebogłosy, a Collins myślałą że zaraz jej bębenki w uszach pękną. Wstała, otrzepała suknie po czym popatrzyła na sprawce tego zdarzenia. Był to najprawdopodobniej mężczyzna, który raczej umiał jeździć konno, lecz Collins w to zwątpiła. Jeździec miał na sobie zbroje.
- Może on z zamku ? - pomyślała Collins przyglądając się sprawcy
- Bardzo przepraszam - odpowiedział pomagając zebrać z drogi zepsute dzbany.
*Ze wszystkich dzbanów ocalał tylko jeden. Tylko ten któremu Jell się przyglądała...*
- Kupię go. - rzekła Collins pokazując ocalały dzban.
(Ktoś ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz