Podniósł tylko wzrok, nie odrzucając nawet kaptura, by móc przyjrzeć się tej nieznajomej. Jego uwagę niemal od razu przykuła para pierzastych skrzydeł. Anioł.
- Pani zmierza do...? - wydukał. Nie miał w tym celu, czuł po prostu, że koniecznie musi z kimś porozmawiać.
- Wracam do miasta, jak widzisz przemokłam już do suchej nitki. - na twarzy Anielicy zatańczył ledwie widoczny uśmiech. Sięgnęła ręką do czoła i odgarnęła mokry kosmyk różowych włosów.
Trebla znienacka gromko się roześmiał.
- Co pana tak śmieszy? - nieznajoma nadzwyczaj prędko spochmurniała, posyłając zwierzoczłekowi nieco surowe i ostrzegawcze spojrzenie.
- Pani mi wybaczy, ale w zaistniałej sytuacji chyba nie powinienem dalej tego ukrywać. - kąciki jego ust uniosły się do góry. Tajemnicza Anielica nie miała jednak okazji tego dostrzec, ponieważ szeroki kaptur skutecznie zakrywał całe oblicze Trebli. - Miasto jest w tamtym kierunku. - uniósł rękę ponad jej ramieniem wskazując orientacyjne położenie celu ich podróży.
- Ja... - zaczęła niepewnie.
- Każdemu się zdarza. - przerwał jej wpół zdania. - A teraz lepiej się pospieszmy, bo złapiemy jeszcze jakieś nieznośne choróbsko. - dodał nieco ciszej, po czym wyprzedził ją i w milczeniu ruszył przed siebie.
- Zaczekaj. - zatrzymała go. Evanders od niechcenia odwrócił głowę. - Akai Tori jestem. Miło by było móc poznać też ciebie, dobry człowieku. - przewróciła lekko oczami. Trebla uśmiechnął się pod nosem.
- Trebla Evanders. Co do tego człowieka... - urwał na chwilę upewniając się, czy dobrze robi. - Raczej nie byłbym tego taki pewien. - Dokończył. Uniósł wzrok i napotkał pytające spojrzenie Tori. Nie ma sensu kryć się ze swoją rasą, mimo, że wielu nie pałało do zwierzoczłeków sympatią. Mocno uchwycił ręką rąbek kaptura, po czym z impetem odrzucił go do tyłu ukazując swoją wilczą głowę.
< Tori? :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz