Social Icons

facebookgoogle plus

piątek, 16 maja 2014

Trebla Evanders Cd. Akai Tori

- Uznam, że nic się nie stało. - odparł pozornie obojętnym tonem Trebla. Na jego ramionach wisiała przemoknięta już na wskroś szara peleryna, szeroki kaptur niedbale zarzucony na głowę nie stanowił żadnej ochrony przed wściekle uderzającymi kroplami deszczu. Zdał sobie sprawę, że znów nieświadomie stanął w kałuży. Że też te ludzkie buty były dla niego takie niewygodne! Kiedy jego zziębnięte, oblepione błotem łapy powoli zaczęły odmawiać posłuszeństwa, zrozumiał, że tak naprawdę wiele by w tamtym momencie dał za jakiekolwiek porządniejsze okrycie nóg.
Podniósł tylko wzrok, nie odrzucając nawet kaptura, by móc przyjrzeć się tej nieznajomej. Jego uwagę niemal od razu przykuła para pierzastych skrzydeł. Anioł.
- Pani zmierza do...? - wydukał. Nie miał w tym celu, czuł po prostu, że koniecznie musi z kimś porozmawiać.
- Wracam do miasta, jak widzisz przemokłam już do suchej nitki. - na twarzy Anielicy zatańczył ledwie widoczny uśmiech. Sięgnęła ręką do czoła i odgarnęła mokry kosmyk różowych włosów.
Trebla znienacka gromko się roześmiał.
- Co pana tak śmieszy? - nieznajoma nadzwyczaj prędko spochmurniała, posyłając zwierzoczłekowi nieco surowe i ostrzegawcze spojrzenie.
- Pani mi wybaczy, ale w zaistniałej sytuacji chyba nie powinienem dalej tego ukrywać. - kąciki jego ust uniosły się do góry. Tajemnicza Anielica nie miała jednak okazji tego dostrzec, ponieważ szeroki kaptur skutecznie zakrywał całe oblicze Trebli. - Miasto jest w tamtym kierunku. - uniósł rękę ponad jej ramieniem wskazując orientacyjne położenie celu ich podróży.
- Ja... - zaczęła niepewnie.
- Każdemu się zdarza. - przerwał jej wpół zdania. - A teraz lepiej się pospieszmy, bo złapiemy jeszcze jakieś nieznośne choróbsko. - dodał nieco ciszej, po czym wyprzedził ją i w milczeniu ruszył przed siebie.
- Zaczekaj. - zatrzymała go. Evanders od niechcenia odwrócił głowę. - Akai Tori jestem. Miło by było móc poznać też ciebie, dobry człowieku. - przewróciła lekko oczami. Trebla uśmiechnął się pod nosem.
- Trebla Evanders. Co do tego człowieka... - urwał na chwilę upewniając się, czy dobrze robi. - Raczej nie byłbym tego taki pewien. - Dokończył. Uniósł wzrok i napotkał pytające spojrzenie Tori. Nie ma sensu kryć się ze swoją rasą, mimo, że wielu nie pałało do zwierzoczłeków sympatią. Mocno uchwycił ręką rąbek kaptura, po czym z impetem odrzucił go do tyłu ukazując swoją wilczą głowę.

< Tori? :D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
Blogger Templates