Social Icons

facebookgoogle plus

piątek, 9 maja 2014

Od Raphaël S.Ceant Cd. Astil

-Jeśli trzeba, dobrze.. -skinął delikatnie głową i oznajmił. Jego tonacja głosu gwałtownie się zmieniła. Wypowiedzi brnące z jego ust były niemal delikatne i spokojne ,tak jakby nie mogłby urazić duszy kobiety.Ogólnie postawa blondyna dametrialnie się zmieniła w drodze do miasta. Jednak Raph minął jedną z ścieżek i zgubił trop co się mu rzadko zdarza. W ciszy i milczeniu wylądowali ..

Z zewnątrz zwykła, nieco obskurna kamienica z czerwonej cegły o wielkich mosiężnych drzwiach, których jedno skrzydło jest wiecznie rozchylone, zaś we wewnątrz - karczma w której prócz miodu i luźnej atmosfery można było doświadczyć rozrywki od strony różnej masy błaznów, muzyków, tancerzy bądź innych ludzi zabawiających gości na obszernym podeście znajdującym się w głębi pomieszczenia. Oczywiście ci o słabszych głowach lub bardziej zmęczeni mogli korzystać również z noclegowni, która obejmowała wyższe kondygnacje budynku. Ceny noclegu były tu wyjątkowo niskie ze względu na obskurne łóżka oraz hałas zabawy, muzyki i śmiechu niosącego się z parteru, czyli głównego pomieszczenia karczmy, przez cały boski dzień.
Sala główna była obszerna i zajmowała cały parter. Nie była dzielona ścianami czy coś w tym stylu. Było to jedno wielkie pomieszczenie o wysokim suficie, który był podtrzymywany przez filary ciągnące się równolegle przez całą długość, jak i szerokość. Po prawej stronie od wejścia można było uświadczyć długi blat za którym prócz kilku rosłych chłopów rozdających alkohol jakości adekwatnej do ceny, można było dostrzec drzwi zza których rzędami wychodziły kobiety niosące półmiski i inne dyrdymały do stołów które były rozstawiane po lewej i w głębi pomieszczenia, tuz przed sceną, tak, że na samym środku znajdowała się pusta przestrzeń gdzie ludzie mogli tańczyć, łatwiej się przemieszczać, podpierać kolumny czy po prostu zgonować ze świadomością, że może nie zostaną zanadto po rozdeptywani.

Raph razem z czarnowłosą zatrzymali się sześć kroków przed wejściem do „Przystani u Teodora”.
-Niestety.. mam złą wiadomość -przełknął głośno

<Czekam>
Elajcha zatrzymała się sześć kroków przed wejściem do „Przystani u Teodora” i pokłoniła się służebnie dłonią wskazując wejście do przybytku, po czym nieco teatralnie zasugerowała, iż: 
-Oto jesteśmy na miejscu ma pani. Oprowadzić jaśnie panią po wnętrzu? – Oferując swoje ramię, niczym mężczyzna damie. Wszystko to wskazywało na to, że kobieta dobrze się bawiła żartując sobie ciągle ze wcześniejszej sytuacji gdy to Adela grała jaśnie wielmożną szlachciankę i jakoś tak nie wiedzieć czemu spodobał jej się ten motyw i żartobliwie go kontynuowała. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że dla Adeli mogło to nie być wcale śmieszne, no ale…trudno. 
W każdym bądź razie czy też Adela wzięła ją pod ramie czy nie, Elajcha przeszła przez uchylone skrzydło do wnętrza budynku. To właśnie przez nie wydobywał się gwar rozmów, śmiechu, muzyki, zapach jedzenia, trunków, lecz również jedzenia i gryzącego nozdrza dymu. Wszystko to zachęcało, bądź zniechęcało ewentualnych przybyszów czy też tubylców do zawitania w progach Teodora i jeśli Adela się przemogła i weszła ujrzała scenę rodem z wielkiej karczmy. Piący, jedzący, spici, trzeźwi, tańczący, myślący, że umieją tańczyć, kantujący w karty oraz awanturujący, jak również potulni ludzie mogli jej się rzucić w oczy w tym pomieszczeniu. Wszystko wymieszane w jedną zbitą biesiadującą masę. Od wejścia widać było również podest w głębi pomieszczenia, na którym właśnie były odgrywane jakieś rodzajowe scenki. Zabawne, rodzajowe scenki, które kreowała para młodych mężczyzn robiących sobie wyreżyserowane psikusy na scenie, które bawiły publiczność…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
Blogger Templates