Kiedy Elanti zasiadła na tronie, służka omiotła jej policzki sypkim różem, by władczyni wyglądała bardziej naturalnie. Odebrała też pustą karafkę i wycofała się do izb służby.
Elanti obracała kielich w ręku, mieszając resztę krwi, jaka w nim była. Po wysiłku w sali treningowej musiała jakkolwiek odzyskać siły. Zimna krew nie była może najlepsza, ale gasiła palący pragnienie i tym samym zapewniała bezpieczeństwo interesantom, służbie, gwardzistom...
Poprawiwszy koronę, która lśniła w blasku licznych pochodni, czekała na ewentualnych gości. Jej oba magiczne naszyjniki zdobiły dekolt i przyciągały uwagę. Biła od nich czysta magia, niewidoczna dla zwykłych oczu...
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz