Social Icons

facebookgoogle plus

niedziela, 4 maja 2014

Raphaël S.Ceant Cd. Suzaku Michiki ,Elanti Kúrumi

Pół elf kroczył przez zamek z głową uniesioną do góry i poważną miną. Musiał zachować pozory Dyplomaty ale także wysokiego urzędnika. Kiedy już weszli do sali tronowej, gdzie jak mu się zdawało, nie był sam , na jego twarzy zagościł uśmiech. Oglądał salę, ale nie z zachwytem, przyzwyczajony był do luksusów od dziecka, a szczerze mówiąc wolał swoją komnatę.
- Ładnie, nie wydaje mi się, choć może przydałoby się więcej światła, gdyż zasłonięte okna mimo wszystko rzucają się w oczy. 
Istotnie mogło się to wydawać trochę dziwne, ludzie przecież nie tylko mają odsłonięte okna by łapać każdy promyk słońca, ale także otwierali je by świeże powietrze odwiedziło komnaty. Tutaj natomiast jest nieco inaczej. Na korzyść Władczyni działało to, że jest kobietą i może mieć różne upodobania, toteż nie powinno to wzbudzić jakieś wzmożonej niepewności wśród dworzan.
- Tak, tak, praca najważniejsza. 
Powiedział nieco ironicznie i po maszerował za radnymi do tronu.
-Witam wszystkich zebranych .Pozwolę sobie udzielić głosu w imieniu Senatorów i Radnych.- chrząknął.
- Nazywam się Raphaël z rodu Seanfir Ceant. Jestem wdzięczny ,że moja osoba została przez dworzan i Gmach sądu uznana w miły i rzetelny sposób. Dziękuje ,że pozwolono mi pełnić i kontynuować z innego kraju tutaj w imperium moją range ,a także zawód. Także proszę o zezwolenie na dołączenie do sprawy z waszym Imperyjskim wrogiem .. teraz już moim wrogiem, który jest teraz głównym tematem tabu i strachu na placach ,dworach oraz miastach Wolenvian.
-Młodzieńcze , nie sądzisz ,iż jesteś zbyt odważny jak na tą sprawę?- grono rady oddało głos.
-Uczestniczyłem w gorszych sprawach, poradzę sobie.-Na jego twarzy pojawił się mężny grymas i niebiańskie bystre oczy.
-Jesteśmy pod wrażeniem młody Prokuratorze, abyśmy się na Tobie nie zawiedli.Jesteś przyłączony do sprawy.
-Dziękuje, jestem wdzięczny . Niestety obowiązki wzywają ,oddaje głos. - majestatycznym krokiem zszedł z wysokiej posadki do przemówień i wziął ze sobą teczkę. Szybki krokiem z powagą kierował się ku frontowym drzwiom. Jego cel był tak blisko ,lecz nagle zdarzył się niebłagalny wypadek. Zdał się na czołowe zderzenie z jakąś istotą ,a z jego teczki w powietrzu pofrunęło kilkadziesiąt dokumentów, papierów i akt. Sam on wylądował na plecach w pozycji pół siedzącej koło rzeźby umięśnionego Boga, a jego oczy były przymrużone.
<Suzaku?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
Blogger Templates