Trebla założył po chwili swój kaptur, po czym ponownie, tym razem z anielicą u boku, ruszył przed siebie.
- Tak właściwie dokąd panienka zmierza ? - zapytał po chwili, spoglądając na dziewczynę.
Ta przez chwilę zastanawiała się co odpowiedzieć, że zmierza do suchego miejsca, czy może do karczmy. Momentalnie ważyła słowa, które miała wypowiedzieć.
- Gdzieś, gdzie mogłabym się schronić przed tą ulewą, mogłaby być to choćby jaskinia ... - odparła po namyśle.
Kosmyki jej różowych włosów znów opadły na jej twarzyczkę. Odgarnąwszy je, anielica spostrzegła jak daleko odmaszerowała od miasta. Czy ona ma aż taką złą orientację w terenie ? Czy to może jednak wina deszcze, który ograniczał pole widzenia.
Błyskawice ponownie przecięły niebo, Tori poczuła dreszcz chłodu, przelatujący przez całe jej ciało. Przyspieszyła nieco kroku.
- Przydałby się kominek z niekończącym się dużym płomieniem i ciepły koc. To chyba wszystko czego na tą chwilę nam potrzeba... - zachichotała cicho.
< Trebla ? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz