Pewnego dnia dostałem list od królestwa, w którym było napisane żebym natychmiast zjawił się u królowej.
Więc w te pędy wsiadłem na mego rumaka. I pędziłem przez wsie i miasteczka nigdzie nie zatrzymując się. Gdy docierałem do zamku słyszałem że, tak jak by odbywał się tam karnawał. Wrota do zamku otworzyły się i zobaczyłem że, wszyscy sie swietnie bawią. Gdy spotkełem się z królową powiedziala mi ona że, zostałem tu przysłany po to by bronić chonoru swego kraju.Ja troche zdenerwowany tym że moge zginąć na oczach tysięcy ludzi i przy okazji upokorzyć swój kraj.Z dziwnym wyrazem twarzy ubrałem swą zwroję z czarnej stali i zmotywowany tym że tysiace ludzi bedzie czekać na moje zwycięstwo, wyszedłem na arenę. Po pięciu minutach wyszedł mój przeciwnik o dwie głowy większy odemnie (stałem w tym czasie wryty jak sciana). Nagle usłyszalem dzwon oznaczający początek bitwy. Przeciwnik miał tarczę i miecz jednoręczy a ja dwuręczny miecz długi na 1,5 metra. Postanowiłem go obejść od tyłu, lecz przeciwnik wpadł na ten sam pomysł, więc zatakowałem go onwybronił się kontratakiem lecz zdążyłem odskoczyć i mocno zranić go w nogi. przeciwnik kulał lecz nie tracił wiary że, ze mną wygra. Wbiłem mu miecz w stope i kopnełem go w krocze i przeciwnik sie skulił więc miałem czas na odcięcie mu głowy. Lecz przed tym powaliłem go całkowicie na brzuch i wbiłem mu miecz w plecy i potem odciąłem mu głowę. Wszyscy wiwatowali na moją cześć. I odbyło sie huczne wesele na moją cześć. Tak sie zakończyła walka o chonor mego kraju.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz